#ZaczynamDzieńOdEwangelii - Kohelet – prorok nadziei czy beznadziei?

Wszystko jest marnością. Zostaje nam tylko Bóg. Tylko On. Jeśli śmierć to koniec, to wszystko jest marnością. To prawda. Jeśli jednak za progiem śmierci, jest coś więcej. Jeśli Bóg jest życiem, to kresem narzekania jest nadzieja złożona w Nim. Bez żadnych doczesnych podpórek.

  1. „Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami – wszystko jest marnością”. Dlaczego wynurzenia sceptycznego Koheleta marudzącego w kółko, że wszystko jest do niczego, znalazły się w kanonie ksiąg biblijnych Starego Testamentu? To pytanie zawsze mnie nurtowało. Przecież jest to księga natchniona, słowo Boże. A więc wolno tak jęczeć przed Bogiem, że wszystko to marność? Przecież Bóg stworzył wszystko i widział, że jest dobre. Pesymizm Koheleta jest dojmujący. A przecież po Biblii spodziewamy się raczej podniesienia na duchu, dodania nadziei, a nie umacniania nas w poczuciu bezsensowności ludzkiego losu. 
  2. Więc jak to w końcu jest z tym Koheletem? Zacznijmy od tego, że wynurzenia smętnego mędrca brzmią do bólu prawdziwie. Każdego człowieka dopada tego typu nastrój i pojawia się myśl, że wszystko to marność. Poczucie kruchości, monotonia codziennych zdarzeń, wrażenie, że nic się nie zmienia, że wcale nie dojrzewamy, tylko w kółko popełniamy te same błędy. Życie nas boli, uwiera, męczy. Wydaje się nam pozbawione sensu i trwałej radości. Czy nie jest często (najczęściej) właśnie tak? 
  3. To współbrzmienie Koheletowej skargi z naszymi depresyjnymi stanami ducha jest paradoksalnie czymś pocieszającym. Skoro taka księga znalazła się w Biblii, to znaczy, że częścią prawdy o naszej ludzkiej kondycji jest właśnie owa „marność na marnościami”. To znaczy, że mam prawo do smutku, do narzekania, do poczucia bezsensowności moich zmagań. Nie muszę żyć z doklejonym uśmiechem, że wszystko jest OK. Mogę się przyznać do moich depresji, zagubienia, samotności i poczucia klęski. Bóg wie, że tak jest. Skoro Koheleta nie skreślono z listy natchnionych autorów za zbyt mały poziom nadziei, to znaczy, że Pan Bóg pozwala nam pomarudzić na nasz los. Do Boga nie muszę iść tylko przez doświadczenie powodzenia, miłości, szczęścia. Mogę iść do Niego przez ciemną dolinę samotności, marności, zwątpienia. Nadzieja nie buduje na iluzjach. Nadzieja rozbija w pył wszelkie doczesne 'nadziejopodobne' optymizmy. 

ks. Tomasz Jaklewicz

« 1 »

reklama

reklama

reklama