#ZaczynamDzienOdEwangelii - Czy to źle, że znalazł Boga?

Niewierny Tomasz został naznaczony tym określeniem swojej osoby. A on tylko Go szukał - na miarę swoich możliwości. Nie dowierzał opowieściom. Nie nam oceniać, jakie drogi prowadzą do Boga. Żywa relacja bywa pełna niepewności. Ważne, aby dotknąć rany. Komentarz do Ewangelii, J 20, 24-29.

 Niewierny?

  1. Mówi się o Tomaszu „niewierny”. Czy słusznie? Zwykle kojarzymy go z jego wątpliwościami dotyczącymi zmartwychwstania. Ale w Ewangelii św. Jana zapisano kilka słów, które wcześniej wypowiedział apostoł Tomasz. Można na ich podstawie zrekonstruować drogę rozwoju jego wiary. „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć” (11,16) – zachęca Apostołów Tomasz. A więc jest gotów iść wszędzie za ukochanym Mistrzem, nawet na śmierć. Brzmi w tych słowach gorliwość neofity. Nieraz człowiekowi wydaje się, że zrobi wszystko dla Boga. Życie na ogół weryfikuje te obietnice. Nieraz bardzo boleśnie. Ale wiara karmi się także takim religijnym zapałem.
  2. „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” (14,5) – Tomasz wyrywa się z tym pytaniem podczas Ostatniej Wieczerzy, w momencie kiedy Jezus zaczyna mówić o swoim odejściu. Słowa Apostoła zdradzają jakąś bezradność. Są wołaniem o jasną wskazówkę. Jakież to bliskie wszystkim, którzy lękają się utraty pewnych punktów oparcia. Odpowiedź Jezusa: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (14,6) nie wyjaśnia wszystkiego. To raczej wezwanie do zaufania mimo niepewności. Nie da się wszystkiego wiedzieć. Wiara ma w sobie coś ze skoku w ciemność, jest ryzykiem drogi w nieznane.
  3. I wreszcie słowa z dzisiejszej Ewangelii: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (20,25) – mówi (może wręcz krzyczy) do Apostołów Tomasz. Ileż tu emocji: wściekłość, żal, pretensje, zazdrość... Inni widzieli Zmartwychwstałego, a ja nie. Czuł się wykluczony. Gdzie tu sprawiedliwość? Potem jednak czekał z innymi i modlił się. Któż nie chciałby być bliżej Boga, przekonać się na sto procent, że to wszystko prawda? Kto nie chciałby złapać Boga za nogi?
  4. „Pan mój i Bóg mój” (20,28) – wyznaje Tomasz, pokonany przez Jezusa. Całkowity pokój, starta pycha, wyciszone żądania umysłu, mądra zgoda na to, że wiara jest powierzeniem się tajemnicy większej od człowieka. Dzięki Tomaszowi usłyszeliśmy błogosławieństwo: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Jako komentarz niech posłużą słowa Benedykta XVI: „Wiara to obcowanie z tajemnicą Boga, a uwierzyć – to znaczy »powierzyć siebie« samej istotnej prawdzie słów Boga żywego. (…) Bóg skrywa się w tajemnicy: usiłowanie zrozumienia Go oznaczałoby próbę zamknięcia Go w naszych pojęciach, w naszej wiedzy, a to ostatecznie prowadziłoby do utracenia Go. Poprzez wiarę możemy przebić się przez pojęcia (…) i »dotknąć« Boga żywego”.
  5. Starożytna tradycja mówi, że św. Tomasz dotarł aż do Indii, głosząc Ewangelię. Tam też oddał życie za wiarę. Stał się patronem Indii. W pobliżu miasta Madras znajduje się Góra św. Tomasza, na której do dziś jest jego sanktuarium. Czy jest patronem niedowiarków? Może raczej tych, którzy bardzo chcą „dotknąć” Boga żywego. I o to się biją. Tomasz nie pogodził się ze swoimi wątpliwościami, ale szukał, dobijał się, pukał, walczył. Droga do żywej wiary, do wyznania „Pan mój i Bóg mój” prowadzi często przez takie zmagania.

ks. Tomasz Jaklewicz

Liturgia dnia oraz pełne teksty czytań

« 1 »

reklama

reklama

reklama