#ZaczynamDzienOdEwangelii - Co Cię dręczy?

Codziennie szatan przekonuje człowieka o tym, że lekarstwo jest zbyt gorzkie a terapia, oznaczająca powrót do zdrowia, gorsza niż trwanie w chorobie. To chyba jego najlepszy trick. Po co się dręczyć skoro nadziei i tak nie ma? Stąd ta walka o wyrugowanie Boga z naszego pola widzenia, by człowiek już nie oczekiwał uzdrowienia.

BÓG NIGDY NIE PRZEGRYWA

Dzisiaj Bóg przemawia do nas w Ewangelii przez słynną scenę uwolnienia dwóch ludzi od złych duchów, którym Jezus pozwala wejść (na własną ich prośbę!) w ogromne stado świń. Te zaś biedne zwierzęta, po wtargnięciu w nie demonów, wpadają w jakiś straszny obłęd i w szaleńczym pędzie staczają się do jeziora, ginąc w jego falach bezpowrotnie. Trudno spokojnie słuchać opisu tej sceny. Wyczuwamy jednak, że wszystko, co się tam dzieje, jest nieprzypadkowe; i że poprzez tę scenę Bóg chce nam coś ważnego powiedzieć. Z pewnością – coś dotyczącego demonów, ale jeszcze bardziej – coś o nas samych – o człowieku; no i ostatecznie o Sobie samym. Bóg chce otworzyć przed nami Swoje Serce.

Analizując to wydarzenie pod kątem działania diabłów, łatwo można odkryć, że złe duchy „miały dużo swobody” w miasteczku, do którego przyszedł Jezus. Dwaj opętani byli niejako ofiarami stylu życia wszystkich mieszkańców. Miasteczko dusiło się w klimacie egoizmu i zepsucia. Stąd owa swoboda działania demonów, czego oznaką były pojawiające się wypadki opętania. Nikt jednak nie łączył tych zjawisk. Sumienia nie działały, bo nikt ich jeszcze nie obudził. Były to tereny pogańskie.

Pierwsze spotkanie pogan z Chrystusem przypominało trochę wyładowanie elektryczne. Okazało się ono zdumiewającym proroctwem zbliżającego się ostatecznego zwycięstwa Chrystusa i totalnej klęski demonów. To dlatego tak mocna scena z zagładą świń. Aby ukazać potęgę Boga oraz ostateczną konsekwencję życia bez Boga, czyli – sąmozniszczenie.

Działanie demonów wobec człowieka jest zwykle o wiele bardziej zniuansowane i zamaskowane. Rzadko objawia się w opętaniu. Częściej przypomina gotowanie żaby, którą wrzuca się do garnka z zimną jeszcze wodą. Wolniutki wzrost temperatury nie pozwala zorientować się żabie, że to pułapka, a po chwili jest już za późno. Żaba jest ugotowana. Mieszkańcy także nie mieli świadomości, że szatan nad nimi pracuje. Że wyłączył ich wrażliwość na sprawy duchowe. Chcieli mieć spokój. Dlatego też wyprosili Jezusa ze swego miasta! Nie wiedzieli, że tylko w Nim można znaleźć pokój serca. Bo tylko Chrystus przewyższa potęgą wszystko, co jest na świecie.

Ciekawe, że w pierwszym czytaniu, które opowiada o mieszkańcach Jerozolimy, również mamy podobny problem. Tym razem szatan pracuje nad wierzącymi od pokoleń Żydami. Efektem jego pracy był utrata wiary i pusta pobożność. „Nienawidzę waszych świąt! Brzydzę się nimi!” – wołał prorok Amos. To dlatego, już dużo później, Chrystus zostanie pod murami Jerozolimy ukrzyżowany. I wydawałoby się, że przegrywa. A przecież nie! Jego tragiczna śmierć jest odkupieńczą Ofiarą na krzyżu! A zatem zwycięstwem! To dlatego złe duchy tak skomlały i błagały Chrystusa, aby posłał ich w świnie, bo tak bały się Jezusa i bardzo bały się również powrotu do strasznego piekła.

W roku 1970 odkryto właśnie na miejscu wspomnianego miasteczka – czyli obecnie, na wzgórzach Golan – ruiny największego w Ziemi Świętej klasztoru, zbudowanego na pamiątkę tamtego cudu. Aż do najazdu muzułmańskiego, rozbrzmiewał on radosnymi głosami kilkudziesięciu mnichów, śpiewającymi na cześć Chrystusa.

Bóg nigdy nie przegrywa. Pamiętajmy o tym szczególnie dzisiaj, patrząc na nasze trudne czasy, ale także i na swoje własne życie. Każdorazowa, zauważona przez nas nieobecność Boga, jest tylko pozorna... i zapowiada jeszcze większe Jego zwycięstwo!

Ks. Stefan Czermiński

Liturgia dnia oraz pełne teksty czytań

« 1 »

reklama

reklama

reklama