Zaczynam dzień z Ewangelią

Dzisiaj Jezus przychodzi do każdego z nas i dla Niego wszyscy jesteśmy rodakami. Wchodzi do naszych kościołów i zaczyna objaśniać słowa, które się w Nim spełniły. Nie wystarczy jednak nasze zdumienie i pytania, trzeba otworzyć umysł i serce, aby przyjąć Boga, który daje nam kolejną szansę.

Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>

„Tylko w swojej ojczyźnie (…) może być prorok lekceważony” (Mt 13, 57)

Jezus wraca do swojej ojczyzny, czyli do Nazaretu, miasta swojego dzieciństwa i młodości. Ze wzruszeniem patrzy na znane Mu budowle, zwłaszcza na synagogę. Zatrzymuje się i rozmawia ze znajomymi, w sposób szczególny z krewnymi i swoją Matką. Wszyscy bacznie Mu się przyglądają, wsłuchują w Jego słowa, obserwują Jego gesty: wszak jest to już znany Nauczyciel, który ma moc cudotwórczą. Zupełnie niedawno uleczył człowieka z uschłą ręką (por. Mt 12, 9-14) i uzdrowił opętanego, który był niewidomy i niemy (por. Mt 12, 22-23).

Wieści o takich czynach bardzo szybko się rozchodziły także w tamtych czasach, w których ludzi nie dysponowali tak nowoczesnymi środkami komunikacji, jakie my mamy do dyspozycji. Szybko też zarysował się podział w społeczeństwie: jedni byli dla Jezusa pełni podziwu, inni patrzyli na Niego z rezerwą, a jeszcze inni uważali, że wyrzuca złe duchy mocą Belzebuba (por. Mt 12, 23-24).

Mieszkańcy Nazaretu nie zajęli skrajnych pozycji w odniesieniu do Jezusa, ale zaczęli wyraźnie powątpiewać o Nim. Jedni nie mogli zrozumieć „skąd u Niego ta mądrość i cuda?” (Mt 13, 54), inni pytali: „Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda?” (Mt 13, 55).

Wydawałoby się, że powinni byli cieszyć się z tego, że ich rodak stał się sławny, że wśród nich narodził się wielki Prorok i Nauczyciel. Oni jednak byli nieufni wobec Pana, nie potrafili się otworzyć na Jego nauczanie, nie widzieli u Niego szczególnej wielkości i mocy, ani bogactwa, ani szlacheckiego pochodzenia. Wątpili, że ktoś taki może być Mesjaszem i wpłynąć na losy całego narodu. Wydawało się im, że wszystko o Nim wiedzą, że Go dobrze znają. A Jezus ze smutkiem powiedział: „Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony” (13, 57).

Doprawdy niekiedy i nam trudno jest przyjąć Boga, który stał się mały, pokorny, przez trzydzieści lat żył w ciszy nazaretańskiego domu, jak wszyscy inni niczym się nie wyróżniał. Powątpiewamy, jak mieszkańcy tego miasta, i popełniamy ten sam błąd, kiedy zatrzymujemy się jedynie na Jezusie historycznym, próbując w sposób „naukowy” oceniać okoliczności Jego życia i zatrzymując się na tym, co można zbadać, zobaczyć, czego można dotknąć.

Ewangelista dodaje na koniec dzisiejszego fragmentu Ewangelii, że Jezus „niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa” (13, 58). Nazarejczycy nie poznali czasu swego nawiedzenia i nie wykorzystali szczególnej szansy, jaka im się nadarzyła. W gruncie rzeczy największą ich winą było niedowiarstwo, choć mieli Jezusa na wyciągnięcie ręki.

Dzisiaj Jezus przychodzi do każdego z nas i dla Niego wszyscy jesteśmy rodakami. Wchodzi do naszych kościołów i zaczyna objaśniać słowa, które się w Nim spełniły. Nie wystarczy jednak nasze zdumienie i pytania, trzeba otworzyć umysł i serce, aby przyjąć Boga, który daje nam kolejną szansę.


« 1 »

reklama

reklama

reklama