Zaczynam dzień z Ewangelią

Bóg nie jest naiwny. Jest cierpliwy. Tak często oczekujemy od Niego natychmiastowej interwencji, widząc jakąś niesprawiedliwość, szczególnie gdy nas ona dotyka. A tymczasem Jego cierpliwość jest wyrazem miłosierdzia wobec każdego z nas.

Pełny tekst czytań wraz z komentarzem>>

Pan z przypowieści, który jest metaforą Boga Ojca, wydaje się być naiwny. Już po pierwszej awanturze z dzierżawcami trzeba było wysłać karną ekspedycję, przykładnie ukarać jednego, pozostali zrozumieliby, kto tu rządzi i płacili czynsz na czas.

Dziękujmy Bogu, że nie stosuje ludzkich zasad roztropności. Musiałby ludzi „marnie wytracić” na samym początku stworzenia, po grzechu pierworodnym. A gdyby zapomniał wtedy, to każdy z nas dał Mu już dość powodów do ostrej reakcji. Bo każdy nasz grzech ciężki jest odrzuceniem miłości Boga i nadużyciem Jego dobroci.

Bóg nie jest naiwny. Jest cierpliwy. Tak często oczekujemy od Niego natychmiastowej interwencji, widząc jakąś niesprawiedliwość, szczególnie gdy nas ona dotyka. A tymczasem Jego cierpliwość jest wyrazem miłosierdzia wobec każdego z nas.

Przypatrzmy się jeszcze raz owym rolnikom. Dla słuchaczy przypowieści było jasne, kogo Pan Jezus ma na myśli, mówiąc o nieuczciwych dzierżawcach. To naród wybrany, a raczej jego elita, która tyle razy odrzuciła wezwania kierowane do Izraela przez proroków. Niektórzy z nich zginęli śmiercią męczeńską. Pan Jezus zapowiada również swoje odrzucenie i śmierć.

Ale rolnicy są symbolem ponadczasowym tych wszystkich, którzy chcą posiąść dziedzictwo Boga, ale bez Boga. Chcą panować nad stworzeniem, odrzucając Stworzyciela. To nie jest problem z czasów Pana Jezusa, która nas już nie dotyczy. Obecnie wydaje się jeszcze bardziej aktualny. Jakie są skutki odrzucenia Boga, widzimy w ideologiach, których twórcy i wyznawcy chcą przerobić społeczeństwa i poszczególnych ludzi według wymyślonych przez siebie projektów, lekceważąc ludzką naturę. Ponad 100 lat temu niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche ogłosił „śmierć Boga”. Skoro zaś Boga nie ma, nie ma też żadnej podstawy dla istnienia obiektywnej prawdy i wartości moralnych. To człowiek tworzy prawdę i wartości, od niego one zależą. Jeśli potrafi przeforsować swą „wolę mocy”, staje się „nadczłowiekiem”. To pojęcie brzmi złowrogo, gdyż podchwycili je hitlerowcy. A przecież Nietzsche fascynuje nadal, nie tylko faszystów i skrajnych, pogańskich nacjonalistów, ale też komunistów czy ideologów gender. Daje bowiem usprawiedliwienie, aby próbować zająć miejsce Boga, przejąć na własność świat przez Niego stworzony.

Jeśli natomiast kochamy Boga, jeśli przyjmujemy z radością Jezusa, Syna Bożego, prawdziwego właściciela tego świata, mamy udział w dziedzictwie. Już nie jesteśmy zwykłymi dzierżawcami. Stajemy się synami i córkami Właściciela winnicy.

« 1 »

reklama

reklama

reklama