Od czasu zagrania w „Zimnej Wojnie” Joanna Kulig robi spektakularną światową karierę. W grudniu ubiegłego roku otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki. We wtorek dowiedzieliśmy się o trzech nominacjach dla „Zimnej Wojny” w reżyserii Pawła Pawlikowskiego.
Kulig również w filmie „Kler”, o którym w Polsce było niezwykle głośno, i który wywołał niemałe kontrowersje. W rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” aktorka przyznaje, że jest to dla niej ważny film, ale efekt, który przyniósł jest dla niej zaskakujący.
„Żeby wszystko było jasne – bardzo doceniam ten film, i bardzo się cieszę, że w nim zagrałam. Generalnie efekt, który wywołał, przerósł najśmielsze oczekiwania. Film sam w sobie może się podobać lub może oburzać, ale dzięki niemu w końcu pojawiła się publiczna dyskusja na temat współczesnego Kościoła w Polsce, jego bolączek, tematów tabu, tego, że w wielu miejscach ksiądz często jest traktowany z automatu jak święty. Często zapominamy, że na początku każdy jest po prostu człowiekiem. I jako człowiek ma prawo do chwil słabości. Ale są też rzeczy, do których żaden człowiek nie ma prawa” – mówi Joanna Kulig.
Aktorka zaznacza jednak, że przyjęcie tej roli nie było dla niej łatwą decyzją.
„Dla mnie jako osoby wierzącej, która od Kościoła w swoim życiu dostała dużo, wzięcie udziału w tym filmie było bardzo trudną decyzją. Ale postanowiłam to zrobić, bo widzę w tym większy sens. Jako członek wspólnoty nie chcę, aby sytuacje, jakie widzimy w filmie, były zamiatane pod dywan. Aby dawały pożywkę przeciwnikom Kościoła. Jeśli któryś z członków Kościoła dopuszcza się nadużyć, to jak każdy z nas powinien ponosić za to cywilne konsekwencje” – podkreśla.
Joanna Kulig szczerze mówi również o tym, że życie religijne ma dla niej bardzo duże znaczenie, a jej wiara kształtowała się już w dzieciństwie. Parafia była dla niej szczególnym miejscem modlitwy, spotkania z innymi oraz niesienia pomocy.
„Gdy byłam dzieckiem, Kościół stanowił dla mnie centrum wszechświata: życie kręciło się wokół parafii. Należałam do Dziewczęcej Służby Maryjnej. Zbierałyśmy datki na misje i ubrania dla ubogich. Czytałyśmy prasę katolicką, na mszę przygotowywałyśmy śpiewy, w Boże Ciało, specjalnie ubrane, szłyśmy w procesji. Dlatego bardzo dobrze wspominam swoją parafię, to ona tworzyła pewnego rodzaju rytualność, dawała silne poczucie przynależności. Myślę, że to dzięki temu potrafiłam w dorosłym życiu oprzeć się na wartościach chrześcijańskich i przejść dojrzałą transformację wiary” – wyznaje.
Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →
Podziel się tym materiałem z innymi: