Tłumy na debacie o narzeczeństwie podczas Targów Wydawców Katolickich

Podczas XXIII Targów Wydawców Katolickich odbyła się debata pt. "Narzeczeństwo: tak, ale jak? Co dalej z kursami przedmałżeńskimi?" Panel cieszył się olbrzymią frekwencją i zainteresowaniem młodego pokolenia.

O narzeczeństwie, związkach bez deklaracji trwających "przez zasiedzenie" i tym, jak dobrze przygotować się do małżeństwa dyskutowali podczas XXIII Targów Wydawców Katolickich młodzi małżonkowie - vlogerzy: Monika i Marcin Gomułkowie oraz Weronika i Jan Kostrzewowie. Perspektywą kapłana prowadzącego od 12 lat kursy dla narzeczonych podzielił się ks. Jarosław Kotula.

Współorganizowany przez portal Stacja7 i archidiecezję warszawską panel pt. "Narzeczeństwo: tak, ale jak? Co dalej z kursami przedmałżeńskimi?" cieszył się olbrzymią frekwencją i zainteresowaniem młodego pokolenia. Debatę poprowadził ks. Marcin Szczerbiński, diecezjalny duszpasterz rodzin w archidiecezji warszawskiej.

Zdaniem Jana Kostrzewy narzeczeństwo to dla mężczyzny okazja do podjęcia ważnej decyzji, bo - jak mówi "mamy z tym problem". Najpopularniejszym modelem jest ten, gdy "życie przechodzi mimochodem". Obecnie młodzi nie podejmują decyzji, nie składają deklaracji, żyją w wieloletnich związkach bez ślubu, bez narzeczeństwa, ale gdy dochodzi do rozstania takiej pary to boli ono jak rozwód. Dlatego, jak twierdzi Kostrzewa: narzeczeństwo jest potrzebne, chociażby po to, żeby najważniejsze decyzje w życiu podjąć osobiście a nie niechcący znaleźć się w jakimś związku. Marcin Gomułka dopowiada, że narzeczeństwo to okazja, by deklarując się wziąć odpowiedzialność.

- Najczęściej spotykamy się ze "związkiem przez zasiedzenie" tak jakby młodzi mimochodem weszli do jednego mieszkania bo "trzeba się poznać". Owszem z intencją żeby zostać, ale bez jasnych sygnałów: chcę z tobą być, jesteś najważniejszy - zauważa ks. Kotula. Duszpasterz podkreśla, że deklaracje są ważne, gdyż wyrażają: "odtąd nie szukam innej kobiety, innego mężczyzny. Już wybrałem. Przygotowujemy się do małżeństwa".

Z jego duszpasterskiego doświadczenia wynika, że pary, które rozstają się po wielu latach związku bez deklaracji, cierpią. - Nieraz padają słowa, że był to "czas skradziony" czy "straciłam kawałek życia" - opowiadał.

Ile powinno trwać narzeczeństwo? Kostrzewowie pobrali się po półrocznym narzeczeństwie, a Gomułkowie po 15 miesiącach od zaręczyn. - Nie ma reguły - mówią zgodnie oba małżeństwa. Dużą rolę odgrywa dojrzałość - uważa Weronika Kostrzewa, ale zdaniem duszpasterza, gdy ślub ma być po 9 latach narzeczeństwa, raczej winna pojawić się refleksja "to za długo, uważaj co robisz".

Narzeczeństwo to dobry czas, żeby przygotować się do małżeństwa i zorganizować uroczystość ślubną, ale koncentrowanie się tylko na organizacyjnych przygotowaniach do ślubu to rzecz nieodpowiedzialna - przestrzegała Monika Gomułka. Miłość to decyzja. Wybieramy kogoś, bierzemy go za męża, żonę - lub nie. Jej zdaniem, "lepiej zrezygnować dzień przed ślubem, niż dzień po, i się rozwodzić". Narzeczeństwo to czas żebyśmy zrozumieli co się wydarzy w sakramencie małżeństwa - dodała Weronika Kostrzewa.

Pytani na czym warto budować małżeństwo, Gomułkowie zachęcali, by z narzeczonym rozmawiać o wszystkim: wspólnym życiu, wychowaniu dzieci, światopoglądzie, ale też odważnie mówić o tym, co trudne z przeszłości, a może rzutować na przyszłość. - Zbudowaliśmy narzeczeństwo na fundamencie, jakim jest Pan Bóg - opowiadał Marcin Gomułka.

Zdaniem Jana Kostrzewy małżeństwa nie powinno budować się na kłamstwie, hipokryzji, kreowaniu "lepszej wersji siebie". Czas narzeczeństwa jest również po to, że można sprawdzić czy druga osoba realizuje to, co mówi, czy pracuje nad sobą. Jego żona radziła, by już umawiając się na pierwsze randki być autentycznym i nie zakładać "masek", bo później może być ogromne zdziwienie, że jest się kimś innym, niż się wydawało.

Z doświadczenia duszpasterskiego ks. Kotuli wynika, że aby małżeństwo było trwałe ważny jest wspólny świat wartości małżonków. A jeśli jest różny, to należy pytać się, czy jest wzajemny szacunek do siebie i dla odmiennych wartości drugiej strony. Nie można liczyć, że przyszły współmałżonek kiedyś się zmieni, jeśli w czasie narzeczeństwa nie podejmuje pracy nad sobą.

Uczestnicy debaty dyskutowali też o kursach przedmałżeńskich. Zdaniem Gomułków ważne jest aby kursy te miały formę warsztatową, były okazją do pracy w parach, a nawet mobilizacją do poruszania trudnych tematów, których narzeczeni sami z siebie może by nigdy nie poruszyli.

Kostrzewowie zwrócili uwagę na potrzebę usłyszenia w czasie kursu świadectw życia małżonków, zwłaszcza tych z długim stażem. Oni sami z takich spotkań zaczerpnęli inspiracje dla swojego małżeństwa m.in. jak praktykować modlitwę rodzinną.

- Niektórzy dopiero na kursie przedmałżeńskim po raz pierwszy w życiu słyszą, że można się modlić wspólnie, bo nie mieli dotąd takiego doświadczenia w swoich rodzinach czy środowisku - zauważa ks. Kotula. Jego zdaniem, świadectwo życia katolickich małżonków jest ważne, ale ponieważ młodzi przygotowują się sakramentu małżeństwa to on zaczyna kurs przedmałżeński od głoszenia Ewangelii. - Ludzie dziś przechodzą kryzysy wiary, potrzebują usłyszeć o miłości Boga i odkryć ją również tam, gdzie jest grzech. Potrzebują usłyszeć, że małżeństwo to powołanie - dodał kapłan.

Źródło: ks. Przemyslaw Śliwiński/archwwa.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama